Tomasz Biernacki – założyciel sieci DINO, był według „Wprost” na szczycie listy najbogatszych Polaków w 2022 roku.
Jego majątek wyceniany jest na 19 mld. zł, firma natomiast na 38 mld. zł. W rękach założyciela skupione jest 51% udziałów spółki.
Jest to postać bardzo tajemnicza, konsekwentnie nie udziela wywiadów i nie pojawia się w mediach.
Dziennikarzom portalu money.pl udało się porozmawiać z jego bliskimi współpracownikami, którzy potwierdzili, że szef ponad wszystko ceni sobie anonimowość. Nie posiada nawet firmowego maila, czy smartfona. “To człowiek, który przez lata wypracował swoje przyzwyczajenia, aby zminimalizować możliwość podsłuchów i zmaksymalizować poczucie prywatności – mówi jeden z najbliższych współpracowników. “Smartfony? Nie ma szans. To według niego mokry sen esbeków. Ludzie sami się oznaczają, z kim są i dlaczego. Google zresztą wie, gdzie jesteśmy, a zabezpieczenia rozmów są żadne” – dodaje.
Podobno ludzie piszą do pana Biernackiego listy, a on je czyta.
Pracownicy twierdzą, że zanim wejdą do gabinetu szefa, muszą zostawić pod drzwiami wszystkie urządzenia elektroniczne, co zapobiega między innymi ewentualnym nagraniom.
Ujawniają też, że Dino różni się w sposobie zarządzania od nowoczesnych koncernów. Aby pracować na górze, trzeba przeprowadzić się do Krotoszyna, gdzie mieszka szef.
Zaufanie w firmie budowane jest małymi kroczkami, mija trochę czasu nim pracownik przejdzie kolejne kręgi zaufania i znajduje się wyżej w hierarchii. Podkreślają przy tym genialność modelu swojej firmy. “My posiadamy działki, na których powstają markety Dino. Inaczej niż u konkurencji to nasza ziemia i jej nie podnajmujemy. Majątek prezesa rośnie wraz z wyceną ziemi. To taki nowoczesny latyfundysta” – tłumaczy.