Niby zwykłe zjawisko a zachwyca. Co jakiś czas obserwując nocne niebo nasze oko dostrzega obiekty zawieszone na ziemskiej orbicie. To satelity wędrujące po sklepieniu. Ich głównym zadaniami są: wykonywanie badań naukowych takich jak prognozowanie pogody, przekaz sygnałów radiowych, telewizyjnych, obsługi rozmów telefonicznych, nawigacja, badanie powierzchni Ziemi (w tym w podczerwieni). Dzięki nim możemy uzyskiwać dane dotyczące geologii, oceanografii, rolnictwa, urbanistyki a nawet takie informacje jak gęstość i zasobność chmur, siłę wiatru, temperaturę powierzchni, zawartość planktonu czy rodzaj lasu! Oprócz optyki bardzo usłużna jest teledetekcja.
Elon Musk i jego firma wystrzelili już ok. 2 tys. satelit, docelowo ma ich być aż 12 tysięcy! Celem firmy jest dostęp do bezprzewodowego Internetu na całym globie. O szczegółach tutaj:
Rakieta Falcon 9 co jakiś czas uzupełnia o ok. 40-60 sztuk orbitalną infrastrukturę. Dzięki temu możemy po takim wystrzale obserwować przez kilka dni jasny sznur przypominający wyglądem lecące gęsiego błyszczące koraliki. Taka przyjemność spotkała nas wczoraj o godz. 17:56 i przez kilka kolejnych dni (o ile pogoda pozwoli) będziemy mogli zarejestrować przelot.
Patrzymy zatem na zachodnie niebo, orientację ułatwi nam trzecia co do jasności gwiazda nieba północnego – Wega. Drugim punktem odniesienia jest „przebywający” na południowym zachodzie (SW) bardzo jasny Jowisz – ten z kolei jest najjaśniejszym punktem na całym nieboskłonie nie licząc oczywiście Księżyca. Mniej więcej w połowie drogi pomiędzy tymi punktami o godz. 17:55 powinien pojawić się „kosmiczny pociąg”. W kolejnych dniach trajektoria będzie zbliżona, ale sznur satelit będzie się wyłaniał wcześniej. A dlaczego tak? Bo Ziemia nie jest płaska i zmienia się jej nachylenie względem ekliptyki. I tak 21 stycznia będzie to godz. 17:54 a 22 stycznia 17:53.
Dla leniwych i niezorientowanych link:
Efekt jest piorunujący, ale jeszcze lepiej udać się poza miasto, albo w teren bez sztucznego oświetlenia. Gorąca herbatka w termosie, ciepły kocyk, lornetka i patrzymy w górę.
Serwus!
Jacek Olszewski