Okiem geografa: Placemaking – namiastka przestrzeni i swobody

Previous slide
Next slide

Przestrzeń miejska w Polsce stale się zmienia. Zabudowa w centrum gęstnieje, rozrasta się sieć usług, parkingi idą do podziemi, nieużytki przekształcane są w parki, każda „dziura” w skoncentrowanej przestrzeni miejskiej jest szczelnie wypełniana. Czym jest „Placemaking”? To jedno z zagadnień szeroko pojętej rewitalizacji, jest to nadawanie zapomnianym i niedocenianym miejscom nowej wartości, wykorzystanie potencjału, tchnięcie życia w szarą i niezorganizowaną przestrzeń. Takimi przykładami są np. Manufaktura w Łodzi, Nowa Papiernia we Wrocławiu, czy Stare Koszary w Poznaniu. To także formowanie nowych osiedli w ciasnej zabudowie miasta i taka ich organizacja aby promować zdrowie, szczęście i dobre samopoczucie ludzi.

„Tak zorganizowana przestrzeń wg nowoczesnych modeli musi dawać mieszkańcom, pracownikom i turystom poczucie komfortu poprzez wydzielenie ścieżek rowerowych i pieszych oraz zorganizowanie stanowiska postojowego dla rowerów, zagwarantowanie dobrego dojazdu komunikacją miejską, odnowienie ścieżek i chodników, otwarcie terenu dla wszystkich, zorganizowanie przestrzeni pod kątem osób niepełnosprawnych, wydzielenie i urządzenie stref do siedzenia, stania, rozmów, wypoczywania, sportu czy wprowadzenie różnorodnych elementów stymulujących aktywność” (cyt. https://www.morizon.pl/blog/placemaking/) Uff! Sporo tego.

O ile jestem pełen uznania dla jakości odświeżania starych kamienic, koszar, upadłych zakładów przemysłowych oraz funkcjonalności tych miejsc, to już likwidacji ogródków działkowych, betonowania pasów zieleni, tworzenia tzw. „stref komfortu” w oparciu o sztukę nowoczesną zaakceptować nie umiem. Zgodnie z naukami geografii, każda przestrzeń zabrana przyrodzie i każda ingerencja w środowisko przyrodnicze powinny być zrekompensowane. Zazwyczaj Miejscowe Plany Zagospodarowania Przestrzennego czy Kompleksowa Ocena Oddziaływania na Środowisko Przyrodnicze taką rekompensatę przewidują. Niestety jest tu poważna luka, którą urzędnicy wykorzystują. Na przykład – jeżeli wytnie się drzewa pod inwestycję, to można w ramach zadośćuczynienia dokonać nasadzeń kilka kilometrów dalej. I już gra i buczy. Niestety taka patologia doprowadza do dysonansu w dotychczasowym układzie przyrodniczym, zakłócona jest bryza miejska, zakłócony jest odpływ wód, zakłócona jest termika.

Zresztą patrząc na poniższy schemat mam dziwne wrażenie, że mamy do czynienia z korporacyjnym praniem mózgu, niż podejściem podejściem naukowym.

Powstaje też inny dylemat. Przykładowo, lokalizacja nowego budynku na zurbanizowanych terenach miejskich zwiększa stopień koncentracji osadnictwa miasta, a jednocześnie nie powoduje zmiany stopnia koncentracji terenów otwartych. Lokalizacja tego samego budynku w granicach administracyjnych miasta, lecz poza jego zurbanizowanym obszarem, obniża stopień koncentracji osadnictwa miasta rozpatrywanego w granicach administracyjnych. Jednocześnie ingeruje w strukturę terenów otwartych, powodując jej uszczuplenie. Czy aby na pewno? Spójrzmy na planowanie przestrzenne osiedli z wielkiej płyty i zdaje się, że w tych mrocznych czasach komuny coś jednak wyszło lepiej.

W porównaniu do wielkich osiedli z czasów PRL, gdzie do dyspozycji planistów był duży areał, istniała jakaś harmonia: bloki, park, parkingi, szkoła, centrum handlowe, kościół itd., to w nowoczesnym budownictwie mamy tej przestrzeni bardzo niewiele a zatem deweloperzy i miejscy urbaniści stawiają na jak najlepsze jej wykorzystanie i zapewnienie jak największej ilości miniatrakcji – a to siłownia plenerowa, a to plac zabaw wciśnięty we wnękę bloku, a to kilka donic wzdłuż chodnika czy nawet 5m2 ogródka na który ktoś z czwartego piętra rzuca pety. Cały teren jest zazwyczaj ograniczony płotem lub szlabanami i jest monitorowany. Oczywiście ceny mieszkań w takich osiedlach są nawet dwukrotnie wyższe niż w „starej płycie”, ale za to mamy poczucie nowoczesności, świeżości, estetyki i bezpieczeństwa. Naprawdę?

P.S. W następnym odcinku o ogródkach działkowych w Poznaniu. Tam też jest ciekawy „placemaking”.

Udostępnij
Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Previous slide
Next slide