„S. Irena odeszła do Pana”. Tej treści, lakoniczny sms postawił mnie w
niedzielny poranek na nogi.
Odeszła osoba wyjątkowa, pozostawiając setki wychowanków, którym
„matkowała” w wielkim przygnębieniu.
Siostra Irena była zakonnicą Sióstr Franciszkanek w Szamotułach, gdzie spędziła
nieomal całe życie. Nigdy nie pełniła żadnych funkcji zarówno w zakonie jak i w
szamotulskim Domu Dziecka , gdzie była wychowawczynią, a na emeryturze
pracującą z osobami starszymi.
Była osobą z jednej strony skromną, a z drugiej wulkanem energii, która dla
każdego miała zawsze czas. Nigdy na nic się nie skarżyła, zawsze z uśmiechem i
życzliwością podchodziła do wszelkich naszych problemów. Tych drobnych i
dużych.
Dla mnie i wielu innych była drugą matką. Tą, która starała się, jak każda dobra
matka, by jej podopieczni mieli najlepsze dzieciństwo, jakie w ich
pogmatwanym życiu można było osiągnąć.
Miałem to szczęście, że między innymi mnie wyprowadziła „na ludzi”. Miałem
też szczęście przez kilka lat z nią pracować w tym samym Domu Dziecka, w
którym mnie wychowywała.
To Siostra Irena wprowadzała mnie w praktyczną rolę bycia wychowawcą dzieci
i młodzieży. Było to wspaniałe doświadczenie i satysfakcja przeogromna.
Dzisiaj Odeszła.
Wielu z jej setek wychowanków, rozsianych po całej Polsce i kontynencie,
nawet się o tym nie dowie.
Może i dobrze. Niech żyje wciąż w ich pamięci, tak jak i w naszej, którzy
mieliśmy z nią kontakt. Niech dalej wysyłają do niej listy z różnych zakątków,
dzieląc się z nią swym szczęściem osobistym, sukcesami czy problemami. Mam
ich setki. Swego czasu przekazała mi część swego archiwum.
Pozostanie w naszej pamięci do końca życia.
Wspieraj nas kochana Siostro Ireno zawsze tak bardzo jak to czyniłaś za swego
życia.
Wiele można by o niej napisać, bo choć skromna, to jednak była silną
osobowością, wokół której kręciło się całe życie wielu pokoleń.
Spoczywaj w Pokoju droga Siostro Ireno i wyjednuj nam łaski u Boga.
Jesteś godna cieszyć się Jego światłością już dzisiaj.
Wychowanek.