Wieczór cudów

Previous slide
Next slide

W ciągu całego Bożego roku mieszkańcy kraju nad Wisłą darzą się wzajemnie niechęcią tak wielką, że graniczącą z nienawiścią. Ta piękna tradycja nie jest wcale nowa. O ile jednak nasi dziadowie i pradziadowie różnili się w kwestiach zasadniczych, naszemu pokoleniu, wyzutemu z głębszych przejawów duchowości, pozostaje różnić się o rzeczy błahe. Dlatego podzieliliśmy się umownie na dwa plemiona i w ustalonych, uświęconych już wieloletnią tradycją terminach, wszczynamy coraz mnij spontaniczne a bardziej rytualne awantury. Nudę zimowych wieczorów przełomu stycznia i lutego uświetnia nam zatem prowadzona, w teatrze działań mediów społecznościowych, batalia o Owsiaka i jego orkiestrę.

Rycerze Ciemnogrodu z dumą podnoszą jak to „nie dają Owsiakowi”. Tym bardziej, że rzeczony jest demoralizatorem młodzieży, organizującym przebrzydły koncert gdzie panuje pijaństwo, narkomania i ogólne …estwo. Potwierdzam, byłem, widziałem. Nawet partycypowałem w owych bezeceństwach. Ohydne. Do tego stopnia, że gdybym się nie zestarzał, pewnie co roku sprawdzałbym osobiście czy aby poziom demoralizacji wśród młodzieży nie wzrósł za bardzo…

Rzecz jasna nie jest tak, że Ciemnogrodzianie podnoszą same argumenty wzięte żywcem z Koła Przyjaciół Radia Maryja. Nieodmiennie bawią mnie coroczne śmieszki jak to pieski i kotki kochają owsiakowe fajerwerki, które w przeciwieństwie do zacofanych patriarchalnych fajerwerków sylwestrowych, w ogóle nie stresują naszych czworonogów.
Tegoroczny finał dał nam jednak nowy asumpt do radości. Mianowicie okazuje się, że tego cudownego wieczoru COVID wziął sobie wolne. Obserwując warszawski finał WOŚP widzieliśmy człowieka na człowieku. Zero dystansu, zero maseczek. Jako, że Jurka wspierają wyłącznie ludzie poważni i świadomi, którzy sprawy covidowe traktują na serio, istnieje tylko jedno rozwiązanie tej zagadki. Otóż to sama dobroć serc unieszkodliwia podłego wirusa. Ten szaleje jedynie w kościołach i na Marszu Niepodległości. A na przykład na orkiestrze i czarnych marszach już nie. To dość dziwne, ale przyznajmy, że znacznie bardziej prawdopodobne niż odpowiedź alternatywna, czyli epidemia masowej hipokryzji…

Rzecz jasna w czasie gdy podli Ciemnogrodzianie rozgrzewają do czerwoności swoje klawiatury także akolici Jasnogrodu nie pozadają bezczynni. Przede wszystkim wykazują swoją moralną wyższość. W końcu, w przeciwieństwie do tych drugich oni, wrzucając do puszeczki piątaka, z automatu staja się Dobroczyńcami i to przez wielkie D. Nic więc dziwnego, ze srożą się na antyowsiakowców. „Serca nie masz. Życzę Ci żebyś był chory a Owsiak odmówił dania sprzętu”, „Życzę, żeby to twoje dziecko było chore”, „Nie dajesz na orkiestrę to podpisz oświadczenie…” i tak dalej, i tak dalej… Jasnogrodzianie nie ustają w rozsyłaniu w świat miłości za pomocą swych klawiatur. Hitem tego roku był Patryk Miś (nie znam człowieka, ale skoro się podpisał dajmy mu chwilę sławy). Zresztą sami Państwo przeczytajcie i oceńcie:

Co ciekawe największy wstręt Jasnogrozian budzi brak szacunku wobec Jurka Owsiaka. Być może nie nie zdają sobie z tego sprawy, ale wynika to z faktu obrazy uczuć religijnych. Jurek jest dla nich bowiem świeckim świętym, który regularnie chodzi po wodzie. A w momentach gdy czyni to bez obuwia samym dotykiem zamienia ją w wino. Z wielką szkodą dla flory i fauny dotkniętych tym zjawiskiem akwenów. Wystarczy powiedzieć, że koleś jest średnio sympatycznym bufonem by wzbudzić prawdziwą pianę na ustach wyznawców. Tymczasem można być skończonym dupkiem i robić przy dobre rzeczy. Można też być przesympatycznym gościem a przy tym społecznym pasożytem. Jedno nie wyklucza drugiego.

Abstrahując jednak od tej odległej dygresji, tegoroczny rytualny bój o orkiestrę zaliczam do udanych. Padły nie tylko wyświechtane inwektywy i wyzwiska, ale i szczere złorzeczenia. Nowa, cowidowa rzeczywistość zaoferowała nam też nieoczekiwaną przestrzeń do wyrażania własnej wyższości wobec antagonistów. Reasumując: działo się. Tym samym możemy z satysfakcją przygotować się do lutowej batalii o Walentynki. W z góry ustalonym składzie osobowym i na znanych zasadach. I tak do końca świata. Albo i o dzień dłużej.

Przemysław Piasta, Myśl Polska

Foto: www.poznan.pl

Udostępnij
Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Previous slide
Next slide