Andrzej Bargiel – podróżnik, himalaista, człowiek gór odpowiadał na pytania dziennikarzy i publiczności. Podróżnik lubi odpocząć w górach od cywilizacji, jednocześnie unika brawury starając się umiejętnie zarządzać ryzykiem. Do tego w czasie wypraw dba o członków zespołu jak również stara się pomagać innym w każdej sytuacji. Co jeszcze powiedział o sobie gość specjalny Poznańskiego Kongresu Gospodarczego? O tym przeczytacie Państwo w poniższej relacji.
W czwartek, 20 X 2022 roku w trakcie Poznańskiego Kongresu Gospodarczego, odbyło się spotkanie z himalaistą i podróżnikiem Andrzejem Bargielem, który opowiadał o swoim dzieciństwie, młodzieńczej pasji oraz o tym, jak radził sobie w ekstremalnych warunkach.
“Od dzieciństwa byłem ruchliwym chłopakiem. Mieszkałem w otoczeniu gór. Starszy brat pokazał mi Tatry” – wspomniał Bargiel, dodając, że swój sukces zawdzięcza konsekwentnej pracy (w tym pracy nad sobą) i rozwojowi. Zajął się sportem, gdyż szukał radości w aktywności fizycznej. Urzekło go piękno polskich Tatr, które mógł podziwiać z górnych partii rodzinnej miejscowości Łętownia (około 500 m n.p.m.), położonej na styku Beskidu Wyspowego i Makowskiego. Ukształtowanie terenu – jak wspominał gość wydarzenia – pomogło mu w nauczyć się jazdy na nartach i w regularnym trenowaniu bez dostępu wyciągów.
“To było takie czyste, naturalne” – wspomina swoje początki Bargiel – dodając, że nie miał wówczas nowego sprzętu i mnóstwo czasu spędzał z przyjaciółmi na zewnątrz.
Natomiast łączenie życia osobistego z pasją nie było dla himalaisty łatwe. Poziom jego uprawiania sportu zależy od przygotowania, a to jest czasochłonne. Przyznał, że uwielbia góry i nie wyobraża sobie życia bez nich, bowiem odnajduje tam spokój i poczucie wolności. Podróżnik stwierdził, że z czasem, po założeniu rodziny sport może przerodzić się w podróżowanie. “Chciałbym w przyszłości mieć więcej czasu i zaangażować się jako ratownik TOPR. Gdy masz rodzinę, dzieci, możesz to połączyć” – dodał.
Dziennikarka prowadząca wywiad przypomniała historię Piotra Morawskiego, który zginął w szczelinie lodowej, a następnie dopytała Andrzeja Bargiela o granicę ryzyka, jakie ten jest gotów podjąć, by osiągnąć swój cel.
“Różne rzeczy w górach widziałem. Nie ma idealnego modelu, który sprawia, że przechodzimy bezboleśnie” – odparł himalaista dodając, że poznał w Himalajach człowieka, który później zginął w drodze na Mt. Everest.
“Nie można za wszelką cenę unikać zagrożeń. Unikanie zagrożeń nie jest życiem w pełni” – podsumował podróżnik uzupełniając, że w górach emocje, groza walki o przetrwanie przeplatają się z doświadczeniem kojącego spokoju, przebywania blisko natury.
“Walory estetyczne są istotne. Czasem nie robię niczego spektakularnego idąc na wschód Słońca. To jest energia, dzięki której żyję. Życie pędzi w dolinach” – zauważył Bargiel dodając, że w górach można nabrać dystansu od codziennej krzątaniny, wziąć głęboki oddech, zastanowić się nad sensem życia, wziąć głęboki oddech. “Cenię sobie wyprawy, gdzie można przeczytać książkę, posłuchać muzyki i skoncentrować się na rzeczach, które naprawdę chcemy. “ – dodał.
Dziennikarka: Jesteś bardziej himalaistą, czy narciarzem?
Bargiel: Narciarstwo daje mi najwięcej radości. Wspinam się. narty są dla mnie najważniejszą formą aktywności.
“Wspinać się jak Ueli Steck (wspinacz, który zginął podczas wspinaczki na Nuptse), czy jak Andrzej Bargiel? “ – dociekała dziennikarka. Na co himalaista odparł: “Na pewno zarządzanie ryzykiem jest istotnym elementem wypraw. Trzeba mieć dystans do siebie i do tego, co się robi. Ja mam dystans. Można robić wiele rzeczy. Czasem ryzyko jest zbyt duże. Tam nasze decyzje bezpośrednio wpływają na bezpieczeństwo. Czasem musimy zatrzymać się przed finałem. Czasem trzeba się wycofać.”
W dalszej kolejności padły pytania o wyróżniających się współcześnie polskich himalaistów.
Bargiel przypomniał wcześniejsze sukcesy Polaków w zdobywaniu ośmiotysięczników, nazwiska Jerzego Kukuczki, Krzysztofa WIelickiego i Wandy Rutkiewicz dodając, że obecnie mamy zdolną młodzież, która zaczynała od wspinaczki sportowej, dzięki czemu mamy szansę pozostać w czołówce światowego himalaizmu i wymieniając kilka nazwisk.
“Dorzuciłbym Janusza Gołębia” – uzupełnił dziennikarz prowadzący wywiad.
“Janusz ciągle jest aktywny. To bardziej aktywista, niż himalaista. Jest dużym wsparciem w czasie wypraw” – skomentował Bargiel. “Można pewne rzeczy robić lepiej, bezpieczniej. Cieszę się, że są ludzie, którzy chcą to robić i widzą w tym wartość” – dodał.
Następnie podróżnik wspomniał o odpowiedzialności za zespół i podtrzymywaniu jego morale, w czasie kilkutygodniowych wypraw i przebywania w ekstremalnych warunkach.
“Mamy ludzi, którzy pomagają nam przetrwać w obozowisku cztery tygodnie. Jest zespół, który zabieram z Polski. Młodszy brat nauczył się obsługi drona, dzięki czemu łatwiej było zaplanować wyprawę, unikając niepotrzebnego ryzyka. Mamy też fotografa, osoby od tworzenia treści (na social media), mamy służby ratunkowe” – odparł Bargiel dodając, że w trakcie ekstremalnych wypraw nie można liczyć na lokalne służby ratunkowe. “W zależności od przedsięwzięcia zespół może liczyć między 5 a 15 osób” – dodał.
Następnie uwaga dziennikarki została skierowana na wykorzystanie drona w trakcie wypraw wysokogórskich. Podróżnik przytoczył wówczas historię, jak miała miejsce w czasie wyprawy na K2. Zespół Bargiela uratował życie Szkotowi, którego udało się wypatrzyć przy pomocy drona i skontaktować z jego bazą, znajdującą się pod Broad Peak. Ekipa Szkota myślała, że on zginął. Natomiast Polakom udało się go przeprowadzić przez labirynt szczelin.
Jak podróżnik przygotowuje się do wyprawy wysokogórskiej?
“Trzeba w perspektywie lat zbierać doświadczenia. Bo na bazie trzeba podejmować decyzje w oparciu o sygnały, jakie daje przyroda. Musimy mieć także umiejętności techniczne. Trzy miesiące to cykl do przygotowania się do kolejnej wyprawy” – wspomniał himalaista.
Bargiela przepytywano również o kwestie pomocy uchodźcom wojennym z Ukrainy po 24 lutego 2022 jak również o pomoc Polskiej Misji w Afganistanie.
“Staram się pomóc jak mogę” – odparł podróżnik. “Byłem przy granicy polsko-ukraińskiej (od strony Ukrainy – przyp. MP)zbudować jakąkolwiek infrastrukturę. Zawieźliśmy tam przyczepę z kuchnią polową i dostawą zupy.” – dodał przytaczając historię pomocy niepełnosprawnemu mężczyźnie w uzyskaniu zwolnienia ze służby wojskowej na Ukrainie.
“Polacy wpuścili Ukraińców do prywatnych domów. Każdy pomaga na tyle, na ile potrafi. Ukraina jest blisko, jesteśmy przewrażliwieni. Każdy z nas może się zorganizować, by pomóc ludziom potrzebującym” – wspomniał.
Następnie dziennikarka prowadząca zapytała Bargiela o opinię nt. filmu Broad Peak. Reporterka rozmawiała wcześniej z członkami Klubu Wysokogórskiego z Poznania, którzy mieli uznać film za kontrowersyjny. Rozmówca nie omieszkał zauważyć, że w filmie są piękne zdjęcia oraz ujęcia autorstwa jego brata. Zaraz jednak dodał: “To nie jest film dla ludzi gór. Nie przywiązujesz się do bohatera. Na pewno nie jest to film dla osób zaangażowanych w tematykę wysokogórską.”
Na koniec wywiadu na pytanie o to, czy czuje się ambasadorem Polski Andrzej Bargiel udzielił następującej odpowiedzi:
“Staram się być przyzwoitym człowiekiem i godnie reprezentować nasz kraj. Ważne jest, by pokazywać właściwe wartości wokół tego, co robimy. Nie lubię się chwalić. Po prostu mówię o tym, co potrafię”
Ostatnie 20 minut gość Poznańskiego Kongresu Gospodarczego odpowiadał na pytania publiczności. Dorota wspominała wydarzenie sprzed 7 lat, gdy poznała Bargiela na Winter Camp i życzyła mu powodzenia przed wyprawą na K2 i się spełniło. Teraz himalaista potrzebuje zdrowia i radości. Na pytanie o to, czy zamierza wydać książkę prelegent odparł dyplomatycznie, że na razie “skupia się na tym, co potrafi robić.” Z kolei Janusz z północnej Wielkopolski, mający wiele braci i sióstr dopytywał Bargiela o rodzeństwo, o kolejność pojawiania się na świecie braci i sióstr i jak to wpływało na życie sportowca.
Na moje pytanie o to, jak zapobiegać tragediom w wysokich górach wynikających z brawury, niewłaściwego oceniania sytuacji i wchodzenia bez odpowiedniego przygotowania (np. wyprawa na Rysy w japonkach) Andrzej Bargiel – ku mojemu zaskoczeniu – stwierdził, że Parki Narodowe powinny zająć się edukacją turystów odnośnie tego, jak poruszać się w górach. “To się poprawiło w ostatnich latach, ale potrzebne są strukturalne rozwiązania” – dodał. Zapytałem też gościa Kongresu o to, w jaki sposób miłośnik gór, przemierzający od czasu do czasu Tatry i Beskidy i okazjonalnie zajmujący się wspinaczką, może zająć się himalaizmem i alpinizmem oraz narciarstwem zjazdowym w górach wysokich. Andrzej Bargiel zachęcał, by osoby początkujące, amatorze robili to w towarzystwie osób doświadczonych jak przewodnicy górscy, członkowie klubów wysokogórskich. “Trzeba dobierać cele do umiejętności” – dodał.
Na pytanie o kierunki kolejnych wypraw prelegent odparł, że ciekawość pcha nas, by robić wielkie rzeczy. Podróżnik chciałby pojechać na Grenlandię i Ameryki Południowej, by poeksplorować. Na pytanie Kasi z Poznania o zabezpieczanie się w trakcie zjazdu z zawrotną prędkością Bargiel odpowiedział:
“Szczeliny to główne zagrożenia. Podczas podejścia, gdy wiemy, że są szczeliny w lodowcu, musimy związać się liną, sondować mosty śnieżne. Lawiny też są ważnym elementem. “ Dodał też, że 10 lat temu wycofał się z działań strukturalnych w obszarze himalaizmu sportowego.
Ktoś z sali zapytał Bargiela, czy miewa kryzysy w czasie wypraw. Gość Kongresu odparł, że marudzenie w ekstremalnych warunkach, gdy ponosi się odpowiedzialność za zdrowie i życie innych ludzi, jest niedobre. Nauczył się przez wszystkie lata czerpać radość z bycia na kolejnej wyprawie i przebywania z innymi ludźmi. Zachęcał też przybyłych, by zdystansować się. Jego zdaniem, to jest kluczowe. “Jeśli jest zbyt duże ryzyko, by iść dalej, zawróć! – doradzał.
Grzegorz w czapce zapytał o zmiany klimatyczne i kurczącą się z roku na rok pokrywę lodową. Himalaista odnosząc się do tej kwestii zaapelował o większą troskę o środowisko naturalne, wygłosił następujący apel:
“Lodowiec strasznie się degraduje. przez wiele lat wydawało się, że nas to nie dotyczy. W tym roku latem po raz pierwszy zamknięto wszystkie lodowce. Należy naciskać na rządy, by wsparły transformację energetyczną.”
Rozmówca ujawnił też sposób przygotowania się do kolejnych wypraw. Trzy miesiące przed wyprawą wykonuje cykl, gdzie trening na siłowni przeplata z trekkingiem, gdzie niejednokrotnie jednorazowo przechodzi ponad 5 tys. m przewyższenia. Zbieranie przewyższenia jest dla niego wartością samą w sobie. Nawiązał przy tym do organizowanych cyklicznie wydarzeń – wchodzenie na Kasprowy Wierch i zjazdów ze szczytu.
Jak dyscyplinuje swój umysł Andrzej Bargiel? “Jakoś to naturalnie się dzieje” – odpowiada z rozbrajającą szczerością dodając, że wizualizuje sobie sukces, powodzenie wyprawy. Nie korzysta jednak ze specjalnych technik.
Strona internetowa podróżnika :
Relacja & fot. Michał Pilc