Szanowna redakcjo!
W ostatnim numerze Warszawskiej Gazety red. Hałaś zasugerował,. że PiS nie ma szczęścia do sytuacji międzynarodowej, bo wojna, bo pandemia. I to PO rzekomo w czasie swoich rządów doświadczyła prosperity. Nie można się z tym zgodzić. W 2008 roku upadł bank Lehman Brothers, co spowodowało największy kryzys gospodarczy od czasów Wielkiego Kryzysu w latach 30 XX wieku. Rząd Donalda Tuska borykał się z nim jeszcze przez kilka lat. Stąd nie można się zgodzić ze stwierdzeniem publicysty, że obecny rząd nie ma szczęścia do sytuacji gospodarczej.
Redaktor Hałas zasugerował, że przyczyną inflacji jest wojna na Ukrainie. Na pewno wpływ wojny za naszą wschodnią granicą jest zauważalny. Jednakże nie jest to jedyna przyczyna wzrostu cen. Główną przyczyną inflacji w Polsce jest rozdawnictwo rządu i rozdawanie pieniędzy, których rząd nie ma i które nie mają pokrycia w wytwarzanych produktach i usług. Inflacja jest ukrytym podatkiem nakładanym przez rząd, aby kupić sobie poparcie społeczne w postaci 500+, piórnikowego itp. itd. Alexis de Tocqueville stwierdził, że nie ma takiej podłości, której rząd by się nie dopuścił, jeśli skończą mu się pieniądze. I widzimy to niestety w działaniach obecnego rządu.
W wykładzie zarejestrowanym w 1978 roku wybitny amerykański ekonomista Milton Friedman tłumaczy, że przyczyną inflacji jest wzrost podaży pieniądza.
To znaczy, jeśli rząd zwiększa wydatki publiczne, których nie rekompensuje podatkami to odpowiada to zwiększeniu podaży pieniądza. A zwiększenie podaży prowadzi (zgodnie z podstawowymi prawami rynku) do spadku jego wartości. Objawia się to w … inflacji.
W Polsce dodatkową przyczyną inflacji są ostatnie zmiany podatkowe tzw. Nowy Wał, które drastycznie zwiększyły koszt prowadzenia działalności gospodarczej. Firmy przerzuciły te koszty na klientów. Mogły oczywiście zamknąć działalność, ale na szczęście dla nas – wolały podnieść ceny.
Stąd nie miejmy pretensji do kwiaciarki kupując kwiaty na Dzień Matki. Nie psioczmy, że na lokalnym straganie drogo, że fryzjerka za wizytę bierze dużo więcej, niż rok, dwa lata temu. Bo oni płacą dużo wyższy ZUS, ukryty podatek w postaci “składki” zdrowotnej, sami też są konsumentami i ponoszą wyższe koszty działalności.
Z poważaniem,
Czytelnik z Poznania