Cóż tam, panie w polityce? Chińcyki trzymają się mocno? (cyt. Wesele)
Otóż nie. W momencie kiedy Rosja poprosiła „sojuszników” o wsparcie, w Kraju Środka na nowo wybuchła pandemia i zaczyna sypać się giełda:
Czyżby w ten sposób Chiny umywały ręce, bo wszak mają teraz bardzo poważny problem? Podobnie w Niemczech, wieści się już 6-stą falę a dyrektor Pfizera Alfred Bourla szumnie nawołuje do czwartej dawki jednocześnie szacując zyski firmy na 100 mld $ za rok 2022, który dopiero się zaczął. Czyli wojna, wojną ale business is business. Zresztą wojna toczy się nie tylko na Ukrainie i zdaje się, że świat o tym zapomniał. W wyniku konfliktów zbrojnych cywile giną w Syrii, Jemenie, Iraku, Afganistanie, Birmie, Somalii, Indonezji, Nigerii itd. Dziwnym trafem wszędzie tam, gdzie są surowce i węzły tranzytowe.

Co ciekawe mało się mówi o napaści Izraela na Syrię i regularnej pacyfikacji Palestyny, ale już dużo o premierze Izraela Naftalim Bennecie, który ochoczo pojechał prowadzić negocjacje między Rosją a Ukrainą krzewiąc pokój na świecie. Hipokryzja level master.
Po drugiej stronie Atlantyku embargo na rosyjską ropę i gaz ogłosił JE Joe Biden. Świat się ucieszył, że USA postawiły twarde warunki. Jednak ta twardość blednie, jak się dowiemy, że Stany brały od wroga aż..3% na zaspokojenie swoich potrzeb. Jednocześnie puszczają oko do Wenezueli i Iranu, które nagle są cacy. Szkopuł w tym, że wczoraj Iran dokonał zemsty za gen. Solejmaniego:
Jak dołożymy do tego napięcie na linii Indie – Pakistan, gdzie „przypadkiem” i przez „awarię” na Pakistan spadła bomba, to chyba ten światowy pokój się znacznie oddalił.
Tymczasem okazuje się, że nakładając sankcje na rosyjską gospodarkę, najbardziej rykoszetem oberwie Europa a w szczególności Niemcy i Polska, w których już zamyka się czasowo poszczególne fabryki:
https://finanse.wp.pl/volkswagen-poznan-wstrzymuje-produkcje-to-efekt-wojny-6743256917224032a
Jak widzimy łańcuchy dostaw z Rosji, Białorusi i Ukrainy są kluczowe jeśli chodzi o gospodarkę UE. Rzecz jasna – sankcje w obliczu napaści Putina na naszych sąsiadów muszą być, ale obawiam się, że prędzej Rosjanie będą jeść korę z drzew i siedzieć przy świecach a się nie poddadzą. Cicho też siedzą oligarchowie, którzy to byli nadzieją, że obalą Carat. Ci jednak pieniążki trzymają w bezpiecznym miejscu a do gułagu też im niespieszno.
Oczywiście Niemcy zachowują wysoka wstrzemięźliwość i nie są stanie zgodzić się na gest solidarności z Ukrainą i dalej masowo pobierają surowiec od najeźdźcy.
Co innego Polska. Ta ostro zaciska pasa (tzn. obywatele, bo przecież nie rząd). Węgiel będziemy brać z Australii – nasz węgiel jest nieekologiczny, tako rzecze Łunia. Benzyna kosztuje już 7 zł, jak kiedyś wieścił Donald Tusk, ale Polacy wiedzą, że bojkot, to bojkot i nie będą kupować na rosyjskich stacjach, gdzie paliwo jest o 50gr tańsze i nie ma kolejek. Nie wiedzą jednak, że na Orlenie, Bp czy Shellu do baków leją ropę i gaz w przeważającej części właśnie z Rosji! W sukurs przychodzi jegomość krezus Daniel Obajtek i zapowiada obniżkę cen, bo przecież wojna, ceny ropy na rynkach światowych szaleją, itp. Zbawiciel! Szkoda tylko, że nasz paliwowy gigant coś ostatnio wspominał, iż ma rezerwy na 1,5 miesiąca. Co – ta ropa w magazynach też podrożała? Z drugiej strony wprowadza się limity, więc coś tu jest nie tak. Ale najważniejsze, że kasa w koncernie się zgadza.
A Polska? Nasze położenie geograficzne jest jednocześnie wielką zaletą ale i zmorą. Świetna lokacja na tranzyt między Azją a Europą, a także pomiędzy północą i południem Europy, pokaźne zasoby surowców (szczególnie metali ziem rzadkich), do tego pracowitość, przedsiębiorczość i pomysłowość Polaków. Zamiast przesyłać przez Polskę ogrom towarów, z wydobycia kopalin zapewnić godne emerytury to wiążemy się w sojusze, które dają pozory gwarancji bezpieczeństwa oraz zawieramy niekorzystne umowy.
Niestety możnym tego świata jak również kolejnym post-okrągłostołowym rządom chyba zależy na czymś innym, dlatego Polska musi być na smyczy i jechać na hamulcu ręcznym czasowo zmieniając Pana, który nas uczy na kogo szczekać a do kogo merdać ogonem.
Jacek Olszewski