6 sierpnia 1945 roku Stany Zjednoczone zrzuciły na Hiroszimę pierwszą bombę atomową. Wybuch nowej bomby wywołał ogromne spustoszenie i śmierć 80 tys. osób. 9 sierpnia podobny los spotkał miasto Nagasaki. Japonia została rzucona na kolana. II wojna światowa dobiegła końca. Nastała nowa era, dająca początek zimnej wojnie, era atomu.
Reakcja łańcuchowa rozszczepienia jąder ciężkich pierwiastków będąca preludium zagłady miast w Japonii została opatentowana przez zespół fizyków, którym przewodził ojciec bomby atomowej Robert Oppenheimer.
Najnowszy film Christophera Nolana koncentruje się na życiu i karierze Roberta Oppenheimera. W filmie poznajemy młodego, ambitnego naukowca, którego nowatorskie poglądy przekraczają granice ogólnie przyjętych. Jego charyzma i upór w zgłębianiu tajników nowej teorii naukowej zjednuje mu przychylność świata nauki. Po wybuchu II wojny światowej i krążących informacjach, że nazistowskie Niemcy prowadzą prace nad nową bronią Oppenheimer staje na czele zespołu naukowców. Ich celem są prace nad nieznaną wcześniej bronią, która ma posłużyć do powstrzymania ekspansji nazistowskich Niemiec.
Reżyser ukazał geniusza i jednocześnie tragiczną postać człowieka niosącego na barkach ogromny ciężar odpowiedzialności i moralnych dylematów. Filmowy Oppenheimer musi zmagać się z intrygami, oskarżeniami i osobistymi tragediami. Nic jednak nie może go powstrzymać od budowania bomby atomowej. Nolan do współpracy zaprosił plejadę znanych nazwisk świata filmu. Cillian Murphy w roli Oppenheimera, Robert Downey Jr. w roli biznesmena i filantropa oraz Gary Oldman w roli prezydenta Harrego Trumana. Cała trójka wspięła się oni na szczyt wirtuozerii sztuki aktorskiej.
Twórca Incepcji i Dunkierki nie po raz pierwszy udowodnił, że jest jednym z najzdolniejszych reżyserów współczesnego kina. Oglądając najnowsze dzieło Nolana doznajemy uczty dla zmysłów w starym dobrym stylu. Perfekcyjna charakteryzacja głównych bohaterów, scenografia przywołująca klimat lat 40′-tych czy też etyczne dylematy z jakimi musieli się zmagać osoby zaangażowane w projekt daje obraz jak wyglądała realia z jakimi musieli się mierzyć ludzie minionej epoki, u progu tlącej się ery atomu.
Reżyser jest mistrzem w budowaniu napięcia. Jest ono wyczuwalne podczas całego seansu, by osiągnąć apogeum w trakcie sceny odliczania próbnej eksplozji na pustyni w Nowym Meksyku. Anglik poszedł bo bandzie i zdecydował się, że spory kawałek trzy godzinnego filmu wypełnią dialogi w ciasnych pomieszczeniach biurowych czy sal rozpraw. W rezultacie film zbudowany na tym pozornie mało widowiskowym elemencie daje potężną dawkę emocjonujących utarczek słownych, ciętych ripost i spisków. Oppenheimer jest tytułem, który może przypaść do gustu wszystkim tym, którzy lubią zagłębiać się w historię XX w. w historię brzemiennych w skutkach decyzji, które zmieniły losy świata.
Łukasz Kuk