Takie oto pytanie nasuwa się po wydarzeniach minionego weekendu.
Jak dowiedziała się nasza redakcja, w/w podmioty (nie mylić z pomiotami), odmówiły zarezerwowanych wcześniej sal, mieszkańcom Wielkopolski, którzy chcieli wziąć udział w spotkaniach z liderami Konfederacji oraz PIS.
Czyżby lewicowe naciski w naszym mieście osiągnęły aż taki poziom? Co w takim razie z głoszonymi przez nich hasłami o powszechnej tolerancji i równości?
Czy równość ta dotyczy tylko osób o jedynie słusznych poglądach?
Warto uściślić, że dwa z trzech w/w podmiotów dopełniły wszelkich procedur związanych z rezerwacją. Ba! Hotel Altus przyjął nawet zapłatę, by w ostatniej chwili odmówić świadczenia usługi.
Organizatorzy opisywanych wydarzeń, znając klimat polityczny w Poznaniu, byli na to przygotowani i planowane spotkania odbyły się w innych lokalizacjach.
Jednak poza pytaniami o tolerancję i równość, nasuwa się także wątek czysto biznesowy: czy dwuznaczne i nieprofesjonalne decyzje służą właścicielom tych obiektów?
Osobiście, od dawna uważam, że straciliśmy wpływ na wiele dziedzin naszego życia, ale zachowajmy choć minimalną autonomię. Zwłaszcza, że to od nas – klientów zależy byt tych podmiotów gospodarczych.
Restauracja „Podanie” to część stadionu, na który wszyscy płacimy, UAM czy Uniwersytet Ekonomiczny to państwowe szkoły, a „ALTUS” , no cóż, wyłącznie z miłośników tęczowych barw raczej nie wyżyje.
Spora część Poznaniaków będzie zapewne pamiętać o podobnych incydentach przy najbliższych wyborach samorządowych i zagłosuje za zmianą szkodliwej dla naszego miasta ideologii.
Benedykt Mossakowski