Po gwałtownych ulewach, po raz kolejny swoją siłę pokazała rzeka Bogdanka. Szerokość koryta tej niepozornej rzeczki w normalnych warunkach ma ok. 1-3m, co sprawia, że możemy ją przeskoczyć jednym susem. Za źródło Bogdanki uznaje się Jez. Strzeszyńskie, choć niektórzy uznają już potok wpływający do jeziora za samą rzekę. Dalej wykorzystując rynnę polodowcową, Bogdanka płynie przez Stawy Strzeszyńskie, Wolę, Rusałkę, Sołacz, Park Wodziczki aby schować się pod ziemię na wysokości ul. Przepadek a następnie zasilić Wartę. Spójrzmy tradycyjnie na mapę – tym razem hydro-geologiczną, aby zrozumieć dlaczego Poznań jest podatny na podtopienia, a władza przez swoją głupotę i zachłanność jeszcze temu zjawisku sprzyja.

Może dla niektórych to być szokiem, ale Bogdanka jest największym lewobrzeżnym dopływem Warty na terenie miasta. Niewiele osób zdaje sobie sprawę jak dużą rzeką była Bogdanka w przeszłości. Z ciekawostek historycznych należy wspomnieć, iż wzdłuż jej biegu stało 10 młynów, co dobitnie świadczy o potencjale wodnym tego cieku. Sama dolina Bogdanki a właściwie rynna polodowcowa rozciąga się od ul. Urbanowskiej aż do ul. Grudzieniec (ponad 500m!!!), dodatkowo pobliska dolina Wierzbaka, stanowiącego główny dopływ Bogdanki i ukształtowanie terenu powoduje, że większość spadającej wody jest niesiona w kierunku Parku Wodziczki, gdzie koryto rzeki rozrasta się do imponujących rozmiarów, co powoduje, że podczas gwałtownych ulew rzeka staje się prawdziwym potworem, dającym mocno w skórę lokalnym mieszkańcom. A tych przybywa, gdyż władze miasta sukcesywnie betonują kliny zieleni, likwidują ogródki działkowe, wycinają drzewa, aby postawić tam bloki. Szczególnie newralgiczne są wąskie gardła typu Park Wodziczki właśnie i nie chodzi tu wyłącznie o wodę, ale o przepływ powietrza również (o smogu i znaczeniu klinów zieleni pisałem tutaj)
Niemcy podczas okupacji w dwa lata zbudowali zbiornik Rusałka – pierwszy opór dla Bogdanki. Owszem, haniebne jest to, że zrobili to rękami więźniów, ale ten swoją funkcję pełni do dziś. Wcześniej, w latach 1908-1911 również Niemcy zaprojektowali i zbudowali Park Sołacki – drugi opór dla Bogdanki. System śluz, jazów, kanałów został tak skonstruowany aby regulować poziom wody na tym obszarze. Niestety całość projektu nie została ukończona. Brakuje trzeciego zbiornika, trzeciej katarakty, trzeciego progu. Brakuje przede wszystkim wykorzystania potencjału wody. Moim marzeniem jest szereg mini-elektrowni wodnych. Władze Poznania od lat zapowiadają zwiększenie retencji, był nawet plan wybudowania zbiornika właśnie na regularnie podtapianych terenach. Do niedawna odbywały się tu nawet jakieś pracę, ale po wykopanym dole w Parku Wodziczki (pod wiaduktem PST) ślad zaginął. Za to nowo wybudowany za 3 mln, plac zabaw na Wodziczki zalewany jest regularnie. Okresowo odmula się Park Sołacki i to by było na tyle. W sumie zawsze znajdą się burżuje albo naiwniacy płacący 10 tys. za m2 aby pomieszkać w „tym, co sobie stoi w zieleni”. Szkoda tylko, że jeziora nie przenieśli (por. „Poszukiwany, poszukiwana”- projekt osiedla).
Wracając jeszcze do Wierzbaka to kolejny smaczek. W Miejscowych Planach Zagospodarowania Przestrzennego dolina i towarzyszące jej działki idą pod młotek, co nie uszło uwadze mieszkańcom Winiar (szczegóły tutaj)
Zapowiada się ciekawy spektakl, w który będzie musiał wziąć udział „naczelny ekolog” Poznania – Pan Jaśkowiak.
To tyle na dzisiaj i niech Wam się powodzi.
Serwus!
Jacek Olszewski