Współcześni decydenci polityczni oficjalnie wspierają rodzinę. Jeśli jednak bliżej przyjrzymy się ich działaniom, okaże się, że służą one wdrażaniu w życie wytycznych, które mają „ocalić ludzkość”, a które nigdy nie zostały poddane pod głosowanie w żadnej demokratycznej procedurze.
Znacie zapewne Państwo opisy przyszłości zawarte w różnych tzw. antyutopiach jak Nowy wspomniały świat Huxleya, Rok 1984 Orwella czy też My Zamiatina. Pojawia się w nich wizja całkowitej kontroli, inwigilacji i „prania mózgów”. Nie ma tam miejsca na ciepło i intymność „domowego ogniska” – tak jakby wraz z wynalezieniem kuchni elektrycznej czy gazowej dom rodzinny miał zniknąć raz na zawsze… W wizjach tych państwo staje się instancją, która przejmuje pełną odpowiedzialność za tzw. reprodukcję społeczną.
Porzućmy jednakże te literackie widzenia – bo póki co, tak źle chyba jeszcze nie jest. Ludzie żyją w rodzinach, latami budują i urządzają sobie domy, ba – nawet w telewizorach jesteśmy bombardowani obrazami szczęśliwych rodzinek konsumujących pizzę, chipsy albo inne reklamowane produkty.
Czy jednakże rodzinny dom rzeczywiście jest tym miejscem, które możemy nazwać autonomicznym?
Swego czasu angielski pisarz G.K. Chesterton obarczał zarówno komunizm, jak i kapitalizm odpowiedzialnością za niszczenie rodziny. Najbardziej jednakże piętnował to, w jaki sposób ingerował w życie rodziny narodowy socjalizm. Zdaniem Chestertona Hitler, rzekomo broniąc niezależności rodziny, de facto każdą rodzinę uzależniał od siebie, jak również od swojego na wpół socjalistycznego państwa. Anglik twierdził dalej, że Führer rzekomo bronił autorytetu rodziców, podczas gdy sam, autorytarnie, rozkazywał rodzicom, co mają robić. Nie tylko udzielał im ideologicznych instrukcji, ale także dyktował, jak mają żyć i się odżywiać1.
Jeśli przyjrzymy się np. polityce rodzinnej ONZ, UE czy też państw „rozwiniętych”, to trudno nie odnieść wrażenia, że w ostatnich dziesięcioleciach dominuje hitlerowski sposób znoszenia autentycznej autonomii rodziny. Spójrzmy choćby na pierwszy raport Klubu Rzymskiego, opublikowany w 1972 r. pod tytułem Granice wzrostu2 (The Limits to Growth). Jak czytamy we wstępnie do polskojęzycznego wydania tego dokumentu3, raport koncentruje się na analizie pięciu podstawowych zmiennych rozwoju: ludności, produkcji żywności, wykorzystaniu zasobów naturalnych, produkcji przemysłowej i zanieczyszczaniu środowiska. Autorzy raportu, analizując wzajemne uwarunkowania tych czynników rozwoju na podstawie komputerowych modeli symulacyjnych, formułują prawdopodobne granice wzrostu dla ludzkości. Raport ostatecznie formułuje tezę, że przy zachowaniu dotychczasowych trendów rozwoju ludności, produkcji żywności, wykorzystania zasobów naturalnych, produkcji przemysłowej i zanieczyszczenia środowiska w ciągu około stu lat należy oczekiwać dojścia do granic możliwości dalszego wzrostu. Zdaniem autorów bez ingerencji w opisane tendencje, dojdzie do głębokiego załamania się wszelkich procesów rozwojowych, w tym także do spadku liczby ludności. Nawołują więc do poddania tych procesów wszechstronnej kontroli oraz zapewnienia całej ludzkości stanu równowagi, która wyraziłaby się m.in. w ustabilizowaniu liczby ludności.
Przyjrzyjmy się temu, co konkretnie piszą autorzy:
Może istnieć wiele czynników wpływających na płodność jakiejś populacji. […] W naszym modelu świata wyróżniliśmy trzy główne czynniki mające wpływ na płodność: najwyższy biologicznie możliwy współczynnik urodzeń, skuteczność metod regulacji urodzeń i pożądany współczynnik urodzeń. […] Najwyższy biologicznie możliwy współczynnik urodzeń to częstość, z jaką kobiety rodziłyby dzieci, gdyby nie stosowały żadnych metod regulacji urodzeń przez cały rozrodczy okres swego życia. Ta częstość jest określona przez czynniki biologiczne i zależy głównie od ogólnego stanu zdrowia ludności. Pożądany współczynnik urodzeń to taki, jaki by wynikał z „idealnej” regulacji urodzeń, kiedy to społeczeństwo ma tylko zaplanowane i pożądane dzieci. Skuteczność regulacji urodzeń wyraża stopień, w jakim populacja potrafi zrealizować pożądany współczynnik urodzeń zamiast najwyższego biologicznie możliwego. A więc definicja „regulacji urodzeń” jest bardzo szeroka i obejmuje wszelkie prowadzące do tego celu metody faktycznie praktykowane przez społeczeństwo, włącznie ze środkami antykoncepcyjnymi, przerywaniem ciąży i abstynencją seksualną. Należy podkreślić, że doskonała skuteczność regulacji urodzeń nie oznacza koniecznie niskiej płodności. Jeżeli pożądany współczynnik urodzeń jest wysoki, to płodność będzie również wysoka4.
Zdaniem autorów, pożądany współczynnik urodzeń nie ma być zbyt wysoki. Stąd też biorą się ich konkretne zalecenia, sformułowane jako takie oto założenia:
1. Ludność ma dostęp do stuprocentowo skutecznych metod regulacji urodzeń. 2. Średnia pożądana wielkość rodziny wynosi dwoje dzieci. 3. System gospodarczy stara się utrzymać średnią produkcję na głowę ludności mniej więcej na poziomie z r. 1975. Nadwyżka zdolności produkcyjnej w przemyśle skierowana jest raczej na produkcję dóbr konsumpcyjnych niż na podniesienie stopy inwestycji przemysłowych ponad stopę zużycia5.
Według Klubu równowaga światowa może zostać więc osiągnięta tylko poprzez ograniczenie wzrostu liczby ludności, a ta poprzez propagowanie różnych sposobów regulacji urodzeń, które – jak przytoczyliśmy powyżej – obejmują wszelkie prowadzące do tego celu metody, włącznie ze środkami antykoncepcyjnymi, przerywaniem ciąży i abstynencją seksualną.
Jeśli spojrzymy na kilka ostatnich dekad, trudno nie odnieść wrażenia, że zalecenia sformułowane w raporcie są wcielane w życie. Służy temu choćby ustanowienie tzw. praw reprodukcyjnych, czyli prawa do satysfakcjonującego i bezpiecznego życia seksualnego, do decydowania mężczyzn i kobiet o tym, kiedy i jak często chcą się rozmnażać. Obejmuje to również prawo do informacji i dostępu do bezpiecznych, skutecznych, niedrogich i zgodnych z prawem metod planowania rodziny według własnego wyboru6.
Ochrona taka sama w sobie byłaby szczytną ideą, gdyby nie to, że równolegle do ustanowienia takich praw propagowana jest określona wizja udanego życia, która wyklucza wielodzietność. Służy temu m.in. propagowanie skojarzenia: wielodzietność = bieda i/lub patologia7 czy też akcje zachęcające do posiadania jednego dziecka lub w ogóle rezygnacji z posiadania dzieci jak kampania w kanadyjskim Vancouver Jedna planeta, jedno dziecko (One planet, one child)8. Niby więc współcześni decydenci polityczni, społeczni etc. wspierają rodzinę9, ale jeśli bliżej przyjrzymy się podejmowanym przez nich działaniom, okaże się, że tak naprawdę służą one wdrażaniu w życie wytycznych, które rzekomo mają „ocalić ludzkość”, a które nigdy nie zostały poddane pod głosowanie w żadnej demokratycznej procedurze wyborczej…
Rodzina więc niby jest autonomiczna, ale tak naprawdę stanowi przedmiot sterowania, z którego istnienia mało kto w ogóle zdaje sobie sprawę. Zniesienie jej autonomiczności polega głównie na ograniczaniu autonomiczności osób, które ją zakładają – bądź też potencjalnie mogłyby założyć. Ograniczanie to polega na obniżaniu ich zdolności do oceny różnych przekazów kształtujących ich przekonania, w tym głównie medialnych, którymi są bombardowani. Dzięki temu stają się tylko i wyłącznie takimi samymi pionkami na szachownicy jak niemieckie kobiety rodzące dzieci Adolfowi.
Magdalena Ziętek-Wielomska
Instytut Badawczy Pro vita bona
Provitabona.pl
https://www.nowoczesnamysl.pl/
1 Magdalena Ziętek, Chesterton jako propagandzista, https://www.polishclub.org/2013/03/25/magdalena-zietek-chesterton-jako-propagandzista/ [dostęp: 14.10.2020].
2 D. H. Meadows et al., The Limits to Growth: A report for the Club of Rome’s Project on the Predicament of Mankind, Washington 1972, cf. https://collections.dartmouth.edu/content/deliver/inline/meadows/pdf/meadows_ltg-001.pdf.
3 D. H. Meadows et al., Granice wzrostu, tłum. W. Rączkowska, S. Rączkowski, Warszawa 1973.
4 Ibidem, s. 124.
5 Ibidem, s. 177.
6 Cf. par. 7 Programme of action of the International Conference on Population and Development, Cairo, 1994, New York (United Nations) 1995, dostępny na stronie: https://www.unfpa.org/sites/default/files/event-pdf/PoA_en.pdf [dostęp: 14.10.2020].
7 Cf. Wielodzietność jak patologia? „Tak, doznajemy upokorzeń”, https://www.polskieradio.pl/7/163/Artykul/811287,Wielodzietnosc-jak-patologia-Tak-doznajemy-upokorzen [dostęp: 16.10.2020].
8 E. Kaczmarczyk, „Jedna planeta, jedno dziecko”, czyli kanadyjska akcja społeczna, która budzi spore emocje, https://www.hellozdrowie.pl/jedna-planeta-jedno-dziecko-czyli-kanadyjska-akcja-spoleczna-ktora-budzi-spore-emocje/ [dostęp: 16.10.2020].
9 Cf. par. 5 Programme of action of the International Conference on Population and Development, op. cit.