Szanowna redakcjo,
jakiś czas temu na łamach Warszawskiej Gazety pojawiła się sugestia red. Marcina Hałasia, że najlepsza dla Polski byłaby koalicja Konfederacji z Solidarną Polską. Przy czym dla red. Hałasia akceptowalna jest jedynie Konfederacja bez Brauna i Korwina. To zastanawiające, bo wymienił akurat najbardziej rozpoznawalnych polityków, wybitnych strategów i wizjonerów. Tak to jest, że początkujący szachista, czy nawet zawodnik z kategorią 2 nie rozumie zasadności kolejnych posunięć w partii rozgrywanej przez arcymistrzów. Grzegorz Braun formułując postulat “dość ukrainizacji Polski” dostrzega możliwy problem w perspektywie 15-20 lat, jaki pojawi się w związku z dużą liczbą przybyszów zza wschodniej granicy, którzy uzyskają prawa wyborcze, wejdą do Sejmu, a być może do koalicji rządowej wpływając na edukację i kulturę. Janusz Korwin-Mikke 30 lat temu zauważył, że państwowa edukacja jest na coraz gorszym poziomie, formułując postulat bonu edukacyjnego, który spowoduje konkurencję między szkołami i nauczycielami i da szansę na godziwe wynagrodzenia dobrym pedagogom. Dostrzegł też zapaść ZUSu obserwując dane demograficzne. Były prezes UPR zajmował się przez wiele lat cybernetyką i dostrzega mechanizmy społecznego wywierania wpływu oraz jako pierwszy zdemaskował absurdy Unii Europejskiej ostrzegając przed wstąpieniem do Unii jak również przed Traktatem Lizbońskim.
Postulat odsunięcia liderów jest jak oczekiwanie pozbawienia armii generałów i może je formułować tylko osoba źle życząca Konfederacji. Swoją drogą warto zastanowić się, skąd w opinii publicznej przekonanie (wzmocnione przekazem mediów głównego ścieku)., że JKM to oszołom. Zastanawiałem się nad tym jakiś czas temu i mnie oświeciło. Minęła 30 rocznica Nocnej Zmiany. To wtedy właśnie koalicja Tuska, Pawlaka pod patronatem ówczesnego prezydenta Lecha “Bolka” Wałęsy zablokowała wykonanie uchwały lustracyjnej autorstwa posła Janusza Korwin-Mikkego przez ministra Antoniego Macierewicza. Obaj politycy w głównym ścieku medialnym mają opinię oszołomów i na wiele lat byli poza głównym nurtem polityki. Przypadek?
Dziś niepodległość Polski jest zagrożona i polscy patrioci powinni się jednoczyć. Oglądałem niedawno nagrania spotkań z europosłem Patrykiem Jakim, demaskującym obłudę unijnych polityków w sprawie tzw. praworządności, zielonego ładu, wydobycia węgla. I widzę szansę w tym, by Solidarna Polska wspólnie z Konfederacją występowała w obronie polskiej suwerenności. Na ten moment, po zdradzie premiera Morawieckiego i poparciu kamieni milowych, likwidacji kopalń przez PiS nie można wykluczyć rozpadu koalicji PiS – SP. Jednak ziobryści najwidoczniej bardziej są przywiązani do stanowisk i póki co, nie zanosi się na szerszą współpracę obu ugrupowań. Nadmienię, że Zbigniew Ziobro popierał kiedyś karę śmierci, sprawnie działającą policję i wymiar sprawiedliwości oraz służby mundurowe, a posłowie Solidarnej Polski nie wyrażali, delikatnie ujmując, entuzjazmu wobec zamaskowania obywateli i przymusu dobrowolnych szczepień. Zagadką pozostaje dla mnie stosunek ziobrystów do spraw gospodarczych. Z uwagi na dyscyplinę klubową poparli oni szkodliwe rozwiązania Nowego Ładu, zwiększające koszty prowadzenia firm. Pytanie, czy w innej koalicji stronnicy obecnego ministra sprawiedliwości zagłosowaliby inaczej. Dlatego na miejscu red. Lei nie lekceważyłbym polskich patriotów zjednoczonych w Konfederacji.
O tym, że taka koalicja jest zmorą lewactwa, komuchów, libertynów (liberałowie od pasa w dół), krętaczy, cwaniaków, kosmopolitów i różnej maści ojkofobów można się przekonać czytając artykuł Przemysława Witkowskiego w Krytyce Politycznej z września 2020 roku. Publicysta ten przewiduje, że taka koalicja może liczyć na 14 – 17 procent poparcia stając się liczącym graczem na scenie politycznej. Lewica obawia się zjednoczenia futrzarzy, przedsiębiorców, rolników (przywiązanie do polskiej ziemi), ziobrystów, tradycjonalistów, narodowców, wolnościowców, “strażników patriarchatu”, obrońców życia nienarodzonego, środowisk prolife.
Jak pisze lewicowiec Witkowski: ” Główny problem prawicowych radykałów w łonie PiS jest bowiem taki, że ich zdaniem partia ta więcej „mówi”, niż „robi”, a przecież prąd historii dokonuje na naszych oczach nieodwracalnych zmian we wrażliwych dla tej egzotycznej koalicji rejestrach. Dlatego żyjąc w fantazji „końca chrześcijańskiej cywilizacji białego człowieka”, domagają się oni od władzy gwałtownych kroków, mających postawić tamę zjawiskom niszczącym „tradycyjną polską rodzinę”: aborcji, homoseksualizmowi, rozwodom i edukacji seksualnej. Uważają też (bardzo zresztą słusznie), że PiS tylko wykorzystuje frazeologię „ochrony tradycji” i używa jej jako parasola, za którym ukrywa korupcję, nepotyzm i cynizm polityczny tego środowiska. Dotychczas sama Konfederacja miała zbyt małą masę krytyczną, żeby na stałe odbić tak myślących wyborców PiS-owi. Kaczyński zawsze mógł podkreślać, że to ona ma realną władzę i ponad 200 posłów, a skrajna prawica ledwie 11.
Tymczasem w koalicji z Solidarną Polską byłoby to już 30. I to nie jakichś leniwych wujów, lokalnych baronów i sytych pijawek, ale młodych, agresywnych, pozbawionych skrupułów sejmowych graczy. Nie byłbym taki pewny, kto z taką sforą ostatecznie zwycięży i czy będzie to akurat Jarosław Kaczyński.
Niezależnie, jaki będzie efekt tego akurat przesilenia, szykujmy się jednak powoli na ten scenariusz. Ideologia składa się z różnorakich klocków, a im bardziej pasują do siebie, tym większa szansa, że zbudują swój trwały gmach polityczny. Szykujcie się, moi drodzy, jeszcze nie było w Polsce takich Dark Avengers.”
Całość artykułu dostępna jest na stronie:
A jak redakcja odnosi się do tego pomysłu? Czy w przypadku kryzysu w obecnym obozie władzy i np. dymisji rządu Mateusza Morawieckiego, czy odejścia Jarosława Kaczyńskiego na polityczną emeryturę taki scenariusz jest Waszym zdaniem możliwy? Będę wdzięczny za pogłębioną analizę.
Stały czytelnik.