fbpx

Czytelnicy piszą – Dane makroekonomiczne: spadek konsumpcji o 5% rok do roku

_
_
Dzień dziecka nie dla dziecka: Opowiadanie oparte na faktach. Przedstawia kilka lat życia chłopaka wychowanego przez zakonnice. Autor, w nietypowy i często zabawny sposób przedstawia konsekwencje dorastania poza rodzinnym domem. Jest to pełna wartkiej akcji opowieść z pikantnymi szczegółami właściwymi dla wieku dorastania. Świetna narracja aktorska dodaje kolorytu, sprawiając że opowiadania słucha się z prawdziwą przyjemnością. Pozostawia w słuchaczu chęć poznania dalszych losów głównego bohatera

“Lutowe dane Głównego Urzędu Statystycznego pokazały głęboki realny spadek sprzedaży detalicznej w Polsce. Był to najmocniejszy regres od czasu covidowych restrykcji oraz rezultat znacznie słabszy od oczekiwań ekonomistów.
Analitycy od wielu miesięcy przypuszczali, że początek 2023 roku może przynieść znaczące osłabienie konsumpcji prywatnej i realny spadek sprzedaży detalicznej w Polsce, ale tak głębokiego regresu się nie spodziewano. Sprzedaż liczona w cenach stałych była o 5,0% niższa niż w lutym 2022 roku – informuje GUS. Rynkowy konsensus zakładał regres „tylko” o 1,5%. Był to najgłębszy spadek od stycznia 2021 roku, gdy ze względów covidowych ograniczona była dostępność galerii handlowych.” – czytamy na stronie https://www.bankier.pl/wiadomosc/Sprzedaz-detaliczna-w-Polsce-luty-2023-8508743.html

Czy spadek konsumpcji oznacza, że Polacy już zaspokoili wszystkie potrzeby i występuje u nas taki dobrobyt, że nie ma potrzeby kupowania? Żadną miarą!
Z powodu inflacji, Polacy zaczęli oszczędzać, mniej wydawać. O ile na podstawowe potrzeby musimy wydawać, o tyle na wyjście do restauracji, kina, teatru, czy na wakacje zagraniczne – niekonieczne. A w 2022 roku nawet tygodniowe wakacje nad polskim morzem, czy w polskich górach stały się dobrem luksusowym, na które stać niewielu rodaków. Ostatnie dane o inflacji nie pozostawiają złudzeń. Wskaźnik inflacji rok do roku wyniósł 18,4% w lutym 2023. Jest to bezpośredni skutek zbyt niskich stóp procentowych (6,75%) NBP przy jednoczesnym rozdawnictwie rządu, zbyt dużej podaży pieniądza na rynku i braku zachęt do ściągania z rynku nadmiaru gotówki (np. obligacji 5-letnich, 10-letnich wysoko oprocentowanych, zniesienia podatku Belki). Pytanie tylko, czy katastrofa gospodarcza i hiperinflacja jak w Zimbabwe, czy w międzywojennej Polsce (którą powstrzymała dopiero reforma Grabskiego) czeka nas jeszcze w tym roku, czy dopiero po wyborach tak, by wyborcy nie skojarzyli nadchodzącego kryzysu z 8 latami rządów Zjednoczonej Prawicy.

Ale co tam, tępa propaganda w Wiadomościach TVP i tak przekona znaczną część naszych rodaków, że Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatniej. 


Z wyrazami szacunku,
Czytelnik z Poznania

Udostępnij
Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
_
_